Z danych wynika, że w tym roku na święta wydamy mniej niż w latach ubiegłych, ale nadal więcej niż powinniśmy. Skąd bierze się w nas ten zakupowy szał i jak nie dać mu sobą zawładnąć?
Do świąt zostało już tylko kilka dni, a w galeriach handlowych, które niedawno na nowo zostały otwarte, gromadzą się tłumy ludzi szukających wyjątkowych prezentów, dekoracji, łakoci czy kartek świątecznych. Nie jest tajemnicą, że okres przedświąteczny to prawdziwe żniwa sprzedażowe w większości miejsc na świecie.
Jak wynika z danych English Economics Report w społeczeństwie amerykańskim ¼ osobistych wydatków przypada właśnie na ten okres, a przecież to w dużej mierze ze Stanów model rozdmuchanego świątecznego przepychu i konsumpcjonizmu przywędrował także do Polski. Zagraniczni handlowcy zwykli wręcz nazywać czas od października do grudnia „złotym kwartałem”, bo branża detaliczna ma wówczas największe zyski.
Według badania przeprowadzonego na zlecenie firmy Deloitte, w 2020 roku na zakupy świąteczne Polacy przeznaczą średnio 1 318 zł. Sporo? Z uwagi na pandemię i niepewną sytuację ekonomiczną wynik ten jest i tak mniejszy o niecałe 30% w porównaniu z rokiem ubiegłym, niemniej szacuje się, że spora część z nas wyda dużo więcej, niż powinna, a niektórzy powitają nowy rok z długami.
Mimo, że obchodzone niezmiennie co roku, święta często nas zaskakują. Początkowo dajemy się wciągnąć jesiennej leniwej aurze i własnym obowiązkom, żyjąc w przeświadczeniu, że przecież „do końca roku jeszcze tyle czasu”. W ten sposób myślenie o gwiazdkowych prezentach odkładamy na bliżej nieokreśloną przyszłość. To błąd.
Kosmiczne kwoty, które z bólem obserwujemy, scrollując historię płatności po powrocie ze świątecznych zakupów, najczęściej są wynikiem zaniechania planowania. Nie planując niczego wcześniej, koniec końców jesteśmy zmuszeni do tego, aby w biegu kupić cokolwiek, niezależnie od ceny. Do tego często dochodzi poczucie winy, po części spowodowane tym, że czujemy presję, aby każdemu sprawić wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju prezent, podczas gdy zwyczajnie nie mamy na niego pomysłu.
Reklamy i specyficzna kultura wytworzona wokół świąt dokładają tutaj swoją cegiełkę, umacniając nas w przekonaniu, że to taki wyjątkowy, najważniejszy w roku czas, w którym możemy (powinniśmy?) pozwolić sobie na więcej, a bliskim podarować wszystko, co najlepsze. Mimo, że chęć sprawienia radości rodzinie i przyjaciołom, pokazania im jacy są dla nas ważni, jest zdecydowanie pozytywna i dobrze o nas świadczy, wielu z nas niepotrzebnie skupia się na efektowności prezentu i przepychu, zapominając, że często dużo cenniejsze są skromniejsze, ale przemyślane podarunki.
Warto dodać również, że – zdaniem ekonomistów – święta to czas, w którym notuje się tzw. zbędną stratę społeczną. Jest ona różnicą między kwotą, którą osoba kupująca prezent na niego przeznaczyła i kwotą, którą obdarowywany zechciałby na niego wydać. Zatem nawet ci, których nie przekonuje idea własnoręcznie wykonywanych dekoracji i prezentów, powinni zastanowić się dwa razy czy zrobione zakupy były warte swojej ceny.
Przy tej okazji warto wrócić do świątecznego marketingu i jego narracji, uderzającej zarówno w nasze dobre serca, jak i w zwierzęce instynkty. Kupujemy rzeczy niepotrzebne i dajemy się naciągać na promocje, podczas gdy niejednokrotnie ceny są sztucznie windowane przed sezonem i dopiero później ponownie obniżane. W ostatecznym rozrachunku oszczędzamy zatem niewiele bądź w ogóle.
Bogato wystrojone sklepy, świąteczna muzyka płynąca z głośników czy unoszący się w powietrzu zapach goździków i pomarańczy przywodzą na myśl sceny z kultowych świątecznych komedii, uruchamiają w nas kulturowe stereotypy i podkręcają skłonność do impulsywnego wydawania pieniędzy.
W tym roku na planowanie dla niektórych już za późno, ale może warto zastanowić się, czy powieszenie na choince bombek sprzed roku naprawdę jest w stanie odebrać magię świętom. Może też, zamiast przeznaczać setki złotych na wymyślone naprędce prezenty dla każdego, lepiej byłoby sprawić przyjemność rodzinie jako całości, podarowując np. planszówkę, która umili wspólne świąteczne wieczory?