Polskie marki, które pokochał świat

Potrzebujesz ok. 4 min. aby przeczytać ten wpis

Z okazji dzisiejszego święta postanowiliśmy przyjrzeć się rodzimym markom, które wyszły poza polskie podwórko i podbiły zagraniczne rynki.

„Cudze chwalicie, swego nie znacie” – podsumował kiedyś polski poeta, Stanisław Jachowicz. Dlatego dziś wszystkie światła reflektorów kierujemy na te produkty, które mogą pochwalić się metką „made in Poland”.

Dobre, bo polskie

O części z tych firm i ich produktach zapewne słyszałeś, jednak być może znajdą się i takie, które nieco cię zdziwią. Zdarza się bowiem tak, że marka, która przeszła bez echa na własnym gruncie, święci triumfy za granicą.

  • 4F

Marka produkująca odzież i akcesoria sportowe, oryginalnie z Wieliczki. Na jej koncie jest już współpraca z Polskim Komitetem Olimpijskim: w jej produktach wystąpiła już kadra zimowych igrzysk w Vancouver, Soczi, PyeongChang oraz letnich w Londynie i Rio de Janeiro.

Jednak stroje 4F zagościły także u zagranicznych sportowców, a marka nawiązała współpracę m.in. z kadrą Łotwy, Serbii, Chorwacji, Słowacji, Grecji czy Macedonii.

Serbski tenisista, Novak Djoković, w ubraniu marki 4F (źródło: Twitter)

Co ciekawe, wielu konsumentów o polskich korzeniach marki dowiedziało się dopiero podczas pierwszej fali obostrzeń, związanych z koronawirusem. Właśnie wtedy prezes 4F, Igor Klaja, przyznał, że firma stoi na krawędzi bankructwa. Jednocześnie jednak sieć zaczęła szycie maseczek ochronnych, których zaczynało brakować. Aktualnie sytuacja zdaje się być opanowana.

  • Ziaja

Polskie przedsiębiorstwo kosmetyków, oferujące produkty do pielęgnacji twarzy, ciała i włosów. W naszym kraju kojarzą się przede wszystkim z naturalnym składem, bardzo przyjazną szatą graficzną i… niską ceną. Kosmetyki Ziai, choć popularne i lubiane, zdecydowanie nie należą do segmentu premium.

Właśnie atrakcyjna cena zdaje się być jedną z tajemnic sukcesu Ziai poza granicami Polski. Marka popularna jest m.in. w Hiszpanii, a także w Korei.

  • LPP

LPP to prawdziwy odzieżowy gigant. Pod jego skrzydłami znajdują się marki takie, jak Reserved, House, Cropp, Mohito oraz Sinsay. I choć główna centrala firmy znajduje się w Gdańsku, jej produkty zawojowały świat. W tej chwili LPP posiada ponad 1700 sklepów w 25 krajach (także w krajach Azji oraz Afryki).

  • Prince Polo

Kultowy wafelek, produkowany od 1995 w Cieszynie. Choć wielu wydaje się, że słodycz znany jest jedynie jego krajanom – nic bardziej mylnego!

Prince Polo sprzedawany jest także w Czechach, Słowacji, na Litwie, a nawet… w Norwegii oraz na Islandii. W tej ostatniej znany jest także jako Prins Póló i jest równie chodliwym towarem, co u nas.

Prince Polo na Islandii

Nic dziwnego, że słodką polską dumę na swoich pokładach zdecydowały się rozdawać także Polskie Linie Lotnicze LOT.

  • Solaris

Autobusy miejskie czy tramwaje może nie są tak ujmujące, jak słodycze czy kosmetyki, ale również są naszą chlubą! Co prawda obecnie właścicielem spółki jest hiszpańska grupa Construcciones y Auxiliar de Ferrocarriles, jednak od początków istnienia firmy, aż do 2018 roku, autobusy Solaris były solidną polską marką. Pojazdy te możemy spotkać na całym świecie.

Autobus Solaris na polskich drogach
(źródło: pixabay.com)
  • Inglot

Wracamy do kosmetyków, choć tym razem będzie o makijażu. To polskie przedsiębiorstwo założył (niemal 40 lat temu) Wojciech Inglota. Sklepy tej marki znajdziemy w praktycznie każdej galerii handlowej, a Polkom zdecydowanie nie trzeba jej przedstawiać.

Pierwszy zagraniczny salon został założony w kanadyjskiej stolicy w 2006 roku, a dziś Inglot jest obecny w 70 krajach na 6 kontynentach. To wyjątkowo imponujący wynik, zwłaszcza, że wśród filii sieci znaleźć można kilka bardzo prestiżowych lokalizacji (m.in. róg Broadwayu i 48 ulicy w Nowym Jorku czy dubajskie centrum handlowe). Pomimo dalekich zasięgów, wciąż aż 95% produktów Inglota produkowanych jest w… Przemyślu.

  • Paprykarz szczeciński

Czyli wisienka na naszym polskim torcie. To nie żart! Ten swojsko kojarzący się produkt był eksportowany do 32 krajów, a nawet doczekał się swojej kolumbijskiej podróbki.

Legendarna puszka rybiego przysmaku otrzymała również swój pomnik na jednym ze szczecińskich placów. Możemy tylko zazdrościć!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*