Kapitalizm rządzi się swoimi prawami, a wśród nich z pewnością znajdują się: bezlitosna konkurencja i potrzeba utrzymania się na rynku za wszelką cenę. Z tego powodu reklamy stają się coraz bardziej kreatywne, a firmy szukają nowych sposobów na zachęcenie do siebie klientów.
Przedsprzedaż, czyli prowadzenie sprzedaży produktów przed ich oficjalną premierą, staje się coraz popularniejszym modelem marketingowym. Zajmują się tym przede wszystkim – choć nie wyłącznie – producenci muzyczni oraz wydawcy. Przedsprzedaż nie oznacza oczywiście, że produkt zostanie dostarczony klientowi przed dniem premiery – jest to raczej rodzaj rezerwacji, która gwarantuje nabywającymu otrzymanie produktu w pierwszym dniu oficjalnej sprzedaży.
Czy jest to skuteczne? Z całą pewnością płatna rezerwacja przedpremierowa daje pewien obraz zapotrzebowania – nikt, kto nie jest pewien zakupu, nie zdecyduje się na zapłacenie za produkt, który pojawi się za kilka miesięcy. Dla producentów jest to więc nie tylko gwarancja zbytu, ale również informacja o potrzebach klientów. Przedsprzedaż pozwala na wyprodukowanie takiej ilości książek, płyt czy gadżetów, które zostaną sprzedane. W ten sposób producent nie magazynuje towarów, które nie znajdą nabywcy, a przede wszystkim nie ponosi kosztów związanych z ich produkcją.
Niestety, sprzedawanie przedpremierowe może być zarówno doskonałym, jak i zupełnie nietrafionym narzędziem marketingowym. Żeby sprzedawać rezerwacje na produkty przed rozpoczęciem faktycznej produkcji, musisz być pewien jednej rzeczy: marki. Potencjalni klienci będą zainteresowani kupowaniem towarów w preorderze tylko jeśli wiedzą, na co wydają swoje pieniądze.
Z tego powodu przedsprzedaż jest doskonałym sposobem na produkcję książki lubianego influencera, płyty znanego muzyka czy gadżetów rozpoznawalnego twórcy lub celebryty. Niestety, w przypadku osób, które dopiero debiutują, może nie być skuteczna – produkty bez marki znacznie lepiej sprzedają się, kiedy są już fizycznie dostępne i mogą być eksponowane, na przykład na witrynach lub półkach sklepowych. W ich sprzedaży mogą z kolei pomóc recenzje krytyków i pozytywne opinie osób rozpoznawalnych w danym środowisku. Z tych powodów narzędziem marketingowym dla debiutantów będzie raczej inwestycja w promocję i „zaistnienie” w mediach niż przedsprzedaż.
Współcześnie przedsprzedaż powoli zaczyna rozszerzać się na inne branże, poza rozrywką i show-biznesem. Przykładem może być na przykład sprzedaż nieruchomości na etapie tworzenia projektów lub wznoszenia budynków mieszkalnych, sprzedaż pojazdów, których produkcja jeszcze nie ruszyła, czy sprzedaż elektroniki, która została zapowiedziana, ale nie jest jeszcze dostępna w sklepach. Oczywiście, w tych przypadkach również potrzebna jest pewnego rodzaju marka – znane firmy samochodowe czy elektroniczne mają możliwość sprzedawania swoich produktów w preorderze znacznie skuteczniej niż ktoś, kto dopiero pojawia się na rynku.
Warto jednak zastanowić się nad możliwościami każdej firmy, która już działa na rynku, jeśli chodzi o preorder. Jeśli wiesz, że istnieje zapotrzebowanie na Twoje produkty i możesz wykorzystać to, otwierając przedsprzedaż – spróbuj. Być może okaże się to strzałem w dziesiątkę, bo nie wyprodukujesz towaru, który by się nie sprzedał, albo wręcz przeciwnie: dzięki przedsprzedaży wytworzysz większe ilości produktu i osiągniesz większy zysk!
Zdj. główne: John Schnobrich/unsplash.com